– Kiedy to było? – zapytała słabo, wstrzymując na chwilę oddech.
– W poniedziałek – odparł bez wahania. – Pablo wyrwał się z roboty i wpadli do mnie coś wypić i pogadać. To znaczy Ania wzięła tylko picie, bo twój pantoflarz zażyczył sobie pełny, dwudaniowy obiad. Twierdzi, że kazałaś mu dobrze się odżywiać! – zaśmiał się. – A wiadomo, że jak gwiazdeczka coś każe, to nie ma wymówek. Jakieś zaświadczenie nawet miałem mu wystawić, bo podobno żądasz dowodów na piśmie… i cholera, zapomniałem! Ania bardzo się z tego uśmiała, żałowała, że nie mogła cię poznać, tak się ucieszyła, że brejdak wreszcie się zakochał… Oni w rodzinie od paru lat mają totalną obsesję na tym punkcie. Miałem w telefonie wasze zdjęcie z plecenia warkocza, pokazałem jej, była pod wrażeniem twoich włosów. Wyściskała nas obu za te dobre wieści i tak nam się zaczęło fajnie gadać… prawie jak kiedyś…
W jego głosie coś się lekko zmieniło, jednak na wpół otumaniona Lodzia zarejestrowała to jedynie skrawkiem podświadomości.
– To dzięki tobie, Lodziu. Jakby czas się cofnął – ciągnął ciszej Majk. – Rozmawialiśmy o tobie, potem o innych rzeczach, ważnych i nieważnych. Byliśmy tam we trójkę… i wiesz? Poczułem się jak za dawnych czasów, jakby nam ubyło z dziesięć czy piętnaście lat. Wtedy wszystko wyglądało inaczej… Ech, stare dzieje! – westchnął.
Lodzia, której zaczęło się niebezpiecznie kręcić w głowie, przytrzymała się odruchowo sklepowego wózka Majka, starając się opanować. Lecz on na szczęście nie zwracał już na nią uwagi… Zostawił w spokoju niesforne pudełka, oparł się ramieniem o skraj półki i zapatrzył się gdzieś w przestrzeń. Przez chwilę milczeli oboje, każde zatopione w swoich myślach.
– Posiedziałem z nimi do samego końca – podjął cicho Majk. – Nie wiem, kiedy zleciał ten czas… Potem Pablo odwiózł ją na pociąg, miała od razu przy sobie walizkę. Wszystko na ostatnią chwilę. Ale cieszę się, że przyjechała i że wpadli do mnie, chociaż na tak krótko. Nie widziałem jej już prawie rok, Pablo zresztą też.
Blada jak płótno Lodzia nie ogarniała jeszcze umysłem bombardujących ją informacji. Jak przez mgłę docierał do niej tylko ich ogólny wydźwięk i konsekwencje.
– Wspaniale wygląda – mówił dalej Majk jakimś dziwnym głosem. – Śliczna jak zawsze, taka sama jak kiedyś, z tym swoim cudownym uśmiechem i błyszczącymi oczami. I chyba naprawdę szczęśliwa… a to najważniejsze.
Pomimo burzy przechodzącej przez jej własne wnętrze i dokonującej tam istnego spustoszenia, Lodzia zerknęła na niego uważnie, tknięta łagodnym tonem jego głosu, tonem, jakiego jeszcze nigdy u niego nie słyszała. Z zaskoczeniem dostrzegła na jego twarzy wzruszenie, które wysubtelniło jego rysy niemal nie do poznania, zaś w oczach… w oczach zapaliło mu się przedziwne, niebywałe u niego światło, podobne do tego, które ona sama tak często widywała w oczach Pabla. Serce ścisnęło jej się nagle, zrozumiała w lot.
– Ach, więc ty?… – szepnęła i urwała.
Majk spojrzał na nią ze smutnym uśmiechem.
– Tak, Lodziu – pokiwał głową. – Domyślasz się… To się zaczęło jeszcze w podstawówce, chyba zaraz na samym początku, odkąd Pablo zaczął zabierać na plac zabaw swoją młodszą siostrzyczkę. To było jego oczko w głowie, opiekował się nią i lał po ryju każdego, kto jej sprawił najmniejszą przykrość. A ja mu w tym chętnie pomagałem. Nauczył mnie od małego, że jest najważniejsza na świecie… i tak już zostało – westchnął. – Pewnie tak zostanie do końca, nie zapomnę jej nigdy, choćby nie wiem co…
Jego głos zadrżał lekko przy ostatnich słowach. Lodzia wstrzymała oddech, oszołomiona tym niespodziewanym, jakże intymnym wyznaniem. Nagle zrobiło jej się wstyd, bo czyż miała prawo stać się powiernicą takiej tajemnicy? Jak poczuje się Majk, kiedy odkryje to niezręczne nieporozumienie?
– Oni nie są prawie wcale do siebie podobni – ciągnął w zamyśleniu Majk. – Ale kolor oczu i niektóre miny mają identyczne. Kiedy widzę je u niego, to przede mną zaraz staje ona. Moja Anabella… tak ją zawsze nazywałem w myślach – uśmiechnął się leciutko. – Ma na drugie imię Izabella. Pabla widuję co chwila, więc nie mam szans o niej zapomnieć, choćbym nawet chciał… a nie chcę.
Lodzia przyglądała mu się ze zdumieniem i narastającym w duszy smutkiem. Pamiętała, co Pablo mówił jej na studniówce o swojej rodzinie, i powoli do jej świadomości docierał w pełni dramat Majka. Anabella, nazwa jego słynnej w całym mieście knajpy! Hołd dla ukochanej, utraconej kobiety… Nigdy by nie pomyślała, że ten sprytny, wiecznie roześmiany biznesmen z niesforną czupryną, wielkim tupetem i doświadczeniem rasowego donżuana może kryć na dnie serca tak silne i tak nieszczęśliwe uczucie. Nagle jego rozrywkowa natura i luźny styl życia nabrały w jej oczach drugiego dna… jakby w ciągu kilkudziesięciu sekund stał się zupełnie innym człowiekiem!
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Dalsze części:
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)