– Tak, ale Matylda opowiadała mi jakieś dziwne rzeczy – odparła Mamusia, mierząc Lodzię podejrzliwym wzrokiem. – To się nijak kupy nie trzyma. Najpierw, że Lodzia była tam, jak to ona powiedziała… królową balu. Albo coś takiego.
Lodzia uśmiechnęła się z łagodnym smutkiem, dojadając surówkę.
– Królową balu? – skrzywiła się Babcia. – A co to znowu za pomysły?
– Właśnie nie wiem – pokręciła głową Mamusia, znów zerkając uważnie na córkę. – Przecież ty nie byłaś na żadnym balu, prawda, Lodzieńko?
– Nie, mamo – odparła cicho Lodzia. – Byłam tylko na swoich urodzinach.
– Tak właśnie powiedziałam Matyldzie – zapewniła Babcię i Ciotkę Mamusia. – A ona mi na to, że to musiał być bal, bo Lodzia tańczyła tam pokazowego walca z jakimś mężczyzną, podobno dużo od niej starszym… a przedstawiono ich publicznie jako parę!
Tatuś podniósł czujnie głowę znad talerza i popatrzył pytająco na Lodzię. Odłożyła nóż i widelec, również spojrzała na niego i ze smutkiem pokręciła głową.
– Co za bzdury! – fuknęła z niesmakiem Babcia. – I kto to takie plotki sieje? Walca? W restauracji? No, naprawdę, już nie miała co wymyślić!
– Też mi się to wydawało nieprawdopodobne – przyznała Mamusia, której nie umknął gest Lodzi. – Nie chciałam Matyldzie robić przykrości, ale od razu sobie pomyślałam, że może ta jej córka wypiła po prostu za dużo alkoholu i coś jej się pomieszało…
– Albo uwidziało – dodała z przekąsem Babcia. – Może rzeczywiście widziała Lodzię w tej restauracji, a walc jej się przyśnił. Potem jakoś sobie to skojarzyła i teraz myśli, że to prawda.
– Ale jak można tak siać plotki o młodej dziewczynie z sąsiedztwa? – pokręciła z dezaprobatą głową Ciotka Lucy. – Nieładnie. Przez takie gadanie można krzywdę komuś zrobić, nawet niechcący. Dziecko serce ma złamane, a tu już ją obmawiają za plecami i wymyślają jakieś niedorzeczności…
– Dlatego ja nie wierzę w ani jedno słowo – zapewniła ją skwapliwie Mamusia. – Matylda lubi przekręcać i koloryzować, ta jej córka pewnie taka sama.
– A ty, Lodzieńko, przypadkiem nie przejmuj się tymi oszczerstwami – powiedziała serdecznie Ciotka, dolewając Lodzi kompotu. – My w to wcale nie wierzymy, to jakieś brednie. No, masz, napij się kompociku… przynajmniej wreszcie coś zjadłaś.
Tatuś nie spuszczał z córki uważnego wzroku. Uśmiechnęła się do niego ponad stołem, starając się, by uśmiech ten wypadł jak najpogodniej. Odwzajemnił jej go z czułością, po czym odsunął swój talerz i podniósł się z krzesła.
– Jadę do Carrefoura, Zosiu – oznajmił żonie. – Zobaczę te narzędzia i mam nadzieję, że coś wybiorę. A może jeszcze coś innego trzeba kupić przy okazji?
– Rodzynki już się kończą – przypomniała sobie Ciotka Lucy. – I migdały. Gdybym miała piec makowca dla Lodzi na dwudziestego ósmego, to zabraknie mi bakalii… No, ale ty się tym nie przejmuj, Mareczku, pooglądaj sobie spokojnie narzędzia, a bakalie ja już kupię sama tutaj na osiedlu.
– Ale to przecież nie problem, mogę ci kupić te rodzynki – zadeklarował się Tatuś. – Tylko nie za bardzo wiem, jakie…
– Ja pojadę z tatą – zgłosiła się nagle Lodzia, co sprawiło, że twarz Tatusia natychmiast rozpromieniła się uśmiechem. – Chętnie się gdzieś przejadę, bo już tylko siedzę i siedzę w domu… Wybiorę ci te bakalie, ciociu. Coś jeszcze trzeba oprócz migdałów i rodzynek?
– O, Lodzieńko, to jest bardzo dobry pomysł! – ucieszyła się Mamusia. – Siedzisz tyle zamknięta w pokoju, przynajmniej trochę się przewietrzysz…
– Jeszcze orzechów włoskich można by dobrać – stwierdziła Ciotka Lucy po chwili zastanowienia. – I suszonych moreli.
– Dobrze, ciociu – odparła Lodzia, wstając z krzesła i starając się uśmiechnąć do Tatusia. – To co, tato, poczekasz chwilkę na mnie? Przebiorę się tylko i zaraz będę gotowa.

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8)
Dalsze części:
Rozdział XXVI (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)