– Bardzo za tobą tęskniłam przez tych parę dni – szepnęła Lodzia. – Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. A kiedy odkryłam, jaki popełniłam błąd i jaka byłam dla ciebie niesprawiedliwa, nie mogłam czekać ani chwili. Musiałam natychmiast odzyskać moją drugą połówkę – uśmiechnęła się do niego. – Bez niej czułam się jakaś taka… wybrakowana.
– To zupełnie jak ja bez mojej – odwzajemnił jej uśmiech. – Nie wiem, skąd to się brało, Lea, ale od samego początku byłaś mi dziwnie bliska. I chociaż powtarzałaś mi ciągle, że jestem tylko na zastępstwie, czułem się przy tobie, jakbym wreszcie znalazł swoje właściwe miejsce. To też było coś metafizycznego… nowy wymiar w życiu starego cynika i realisty, który wiarę w sny i przeczucia uważał zawsze za domenę sfrustrowanych starszych pań.
Milczał przez chwilę, gładząc ją delikatnie po włosach.
– A skoro już jesteśmy przy tej metafizyce – podjął cicho – to powiem ci coś jeszcze. Był taki jeden wieczór… teraz ostatnio, kiedy byłaś w górach. Siedziałem w domu i grzebałem w komputerze, szukałem orzecznictwa do jednej ze spraw i kompletnie nie mogłem skupić się na pracy. Myślałem o tobie, o nas… o tym, co było i co będzie… I wiesz? Przez kilkanaście minut tak mocno odczuwałem twoją obecność, jakbyś była obok. Miałem wrażenie, że jeśli tylko odwrócę głowę, zobaczę cię w progu. Nie wiem, może to była po prostu taka silna tęsknota… ale odczułem to jako coś bardzo realnego.
Lodzia zadrżała, przypominając sobie swój przedostatni wieczór w górach, blask płonącego ogniska i owo niezwykłe poczucie porozumienia dusz, jakie w tamtych chwilach łączyło ją z Pablem ponad dzielącą ich przestrzenią.
– To było w sobotę, prawda, bandziorku? – szepnęła, podnosząc na niego wzrok.
– W sobotę – uśmiechnął się porozumiewawczo. – Jeśli powiesz mi, że czułaś to samo…
Pokiwała powoli głową, odwzajemniając mu uśmiech.
– Dokładnie to samo. I to mnie nawet już tak bardzo nie dziwi… Nie myśl, że tylko ty jeden masz patent na przeczucia i sny prorocze.
Opowiedziała mu o wieczorze przy ognisku, kiedy odczuwała z nim ową telepatyczną więź, a także o swym styczniowym śnie, w którym widziała sceny z przyszłości i niezapominajki. Kiedy skończyła mówić, zapadło długie milczenie. Przytulona do piersi Pabla, słuchała jak zaczarowana bicia jego serca, ogarnięta tym samym poczuciem, o którym przed chwilą jej mówił… poczuciem, że jej miejsce jest właśnie tu, przy nim. On zaś nadal gładził ją po włosach, zapatrzony gdzieś w przestrzeń z łagodnym uśmiechem na ustach i oczami wypełnionymi światłem.
Jakiś głośniejszy rumor na klatce schodowej bloku wytrącił ich z zamyślenia. Ocknęli się oboje i spojrzeli na siebie z uśmiechem. Pablo odgarnął czułym gestem ze skroni dziewczyny niesforny kosmyk włosów.
– Już późno, skarbie, prawie północ – powiedział, zerkając na wiszący na przeciwległej ścianie zegar. – Strasznie się zagadaliśmy. Ale trzeba było dzisiaj o tym wszystkim porozmawiać, od razu inaczej się czuję, jakbym zrzucił z siebie tonę kamieni. Mam nadzieję, że tobie nie będzie przez to ciężej. No, daj buziaka swojemu bandziorowi… Zobaczysz, powolutku omówimy i poukładamy sobie po kolei wszystkie nasze sprawy, te między nami i te na zewnątrz też. Twój dżinn obiecał wszystkim się zająć i dotrzyma słowa.
– Dobrze, mój potężny dżinnie – uśmiechnęła się Lodzia.
– Odwiozę cię zaraz do domu – dodał Pablo. – Musisz wrócić, zanim twoja mama zdąży się zdenerwować, zadzwonić do Leśniewskiego i zgłosić zaginięcie córki. Nie chcę, żeby moja zbrodnia uwiedzenia nastolatki wydała się przed czasem. Moja dziewczynka mogłaby mieć z tego powodu nieprzyjemności, a ja sam też wolę nie narażać się w taki sposób przyszłej teściowej! – zaśmiał się. – Ale najpierw pójdziemy zrobić sobie szybko coś do picia i zjemy razem małą kolację, co ty na to? Pokażę ci moją kawalerską kuchnię.
– Będziemy pić przypaloną wodę z jednej szklanki? – zażartowała.
– Nie miałbym nic przeciwko temu – uśmiechnął się. – Ale znajdzie się coś więcej niż woda. Na przykład mrożona pizza i batoniki z automatu. Zrobimy sobie królewską ucztę, gwiazdeczko… No, nie patrz na mnie z takim obrzydzeniem! – parsknął śmiechem na widok jej zdegustowanej miny. – Sama zobaczysz, że nie jest aż tak źle. W lodówce jest nawet mleko dla mojego kociaka!

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7)
Dalsze części:
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)