W tym czasie Lodzia, ubawiona widokiem miny Tatusia, którego obietnica toastu wprawiła w podejrzanie świetny humor, uśmiechnęła się do niego i puściła mu przez stół figlarne oko. Tatuś natychmiast odpowiedział jej tym samym, po czym ku jej zdumieniu zrobił coś, czego nigdy nie robił, mianowicie… pokazał jej język. Nie mogąc się powstrzymać, nigdy bowiem nie widziała, żeby pozwalał sobie na takie wygłupy w obecności majestatu Wielkiej Triady, prychnęła śmiechem tak mocno, że ogórek spadł jej z kanapki na kolana. Babcia spojrzała na nią z dezaprobatą, Ciotka ze zdziwieniem, Mamusia ze zgrozą.
– Lodziu, a co tobie tak wesoło? – zapytała z urazą.
Lodzia szybko zebrała ogórka z kolan i odłożyła go na talerz.
– Nic, mamo – odparła grzecznie. – Taki mam po prostu dobry humor…
W tej samej chwili pochwyciła spojrzenie Tatusia, który podparł głowę na łokciu, aby nikt poza córką nie mógł zobaczyć jego twarzy, i znów zrobił żartobliwy grymas, tym razem wytrzeszczając do niej oczy. Lodzia zatkała sobie szybko usta dłonią, niemal dusząc się od tłumionego śmiechu.
– Może to nerwowe? – szepnęła z zaniepokojeniem Ciotka Lucy do Babci. – Żeby tylko jakaś choroba psychiczna nie wdała się po takim szoku…
Wyraz zgrozy na twarzy Mamusi uległ natężeniu.
– Lodziu! – rzuciła surowo, na co Lodzia natychmiast spoważniała, a Tatuś wyprostował się na krześle i z powagą sięgnął po kolejną bułkę. – Coś ty mi, dziecko, podejrzanie się ostatnio zachowujesz! – dodała z niepokojem. – I to nawet nie ostatnio, tylko od paru miesięcy przez cały czas tak jest! Raz się śmiejesz, raz płaczesz, ciągle takie huśtawki nastrojów… Powiem szczerze, że ja już nic z tego nie rozumiem. A jeszcze Matylda znowu takie rzeczy opowiadała o tym czarnym samochodzie…
– Zosiu, miałaś nic jej nie mówić – przypomniała półgębkiem Ciotka Lucy.
– Wiem, Lucy! – fuknęła Mamusia. – Przecież nic nie mówię. Ale sama zobacz, jak ona się zachowuje. Raz płacze, aż się serce kraje, a teraz znowu wygłupia się przy stole… Sytuacja jest niewesoła po tym, co się ostatnio stało, a ona tu jakieś śmichy-chichy sobie urządza! Ja nie mówię, że masz nam tu dzisiaj płakać, Lodziu, bo wcale tego nie chcemy, ale mogłabyś przynajmniej zachować trochę… hmm, powagi.
– Postaram się, mamo – obiecała Lodzia, uznawszy, że lepiej nie zaogniać relacji z Mamusią, żeby nie wywołać jakiegoś niepotrzebnego konfliktu albo, co gorsza, szlabanu na wyjścia w domu.
Mamusia jakby czytała w jej myślach.
– A poza tym to gdzie ty tak ostatnio chodzisz wieczorami? – ciągnęła z niezadowoleniem. – Nie ma cię i nie ma! Przecież chyba nie uczycie się z Julcią do tej matury od rana do późnej nocy? Ja sama namawiałam cię po wycieczce, żebyś więcej wychodziła na spotkania z przyjaciółmi, ale teraz coś mi się wydaje, że z tego nic dobrego nie wynika!
Lodzia szybko ugryzła kanapkę, żeby ukryć niepokój.
– Byle tylko w jakieś złe towarzystwo nie wpadła, Zosiu – pokręciła głową Babcia, słodząc sobie zaparzone w kamionkowym kubku ziółka.
– Aż tak to może nie – wyraziła nadzieję Mamusia, nie spuszczając z Lodzi podejrzliwego wzroku. – To rozsądne dziecko. Ale dziwne jest to wszystko, naprawdę bardzo dziwne…
Lodzia westchnęła z rezygnacją i sięgnęła po dzbanek z herbatą. Zerknęła przy tym na Tatusia i ze zdziwieniem zauważyła, że ów zupełnie nie stracił dobrego humoru; przeciwnie, przyglądał jej się nadal z wesołym wyrazem twarzy, a kiedy na niego spojrzała, natychmiast puścił do niej porozumiewawcze oko.
„Tata dzisiaj w świetnym humorze” – pomyślała z rozbawieniem. – „To chyba ten toast z winem tak go cieszy. No i na pewno jest zadowolony, że już nie ryczę po kątach… Ale aż dziwne, że o nic mnie nie pyta i nie drąży o bandziorka. W niedzielę miał na to wielką ochotę, pohamował się siłą, przecież widziałam… A potem już nic. Uśmiecha się tylko do mnie i robi głupie miny przy stole… no, tego to jeszcze nie było!” – z trudem powstrzymała śmiech, spuszczając głowę, by Wielka Triada nie zauważyła kolejnej manifestacji jej nieadekwatnego nastroju. – „Za to one znowu chodzą i węszą” – spoważniała. – „Pani Matylda coś im nagadała, pewnie wczoraj była w grupie tych pań, które mijaliśmy z Pablem koło parkingu… No cóż, to się długo nie ukryje, awantura zbliża się wielkimi krokami. Pewnie wjadą mi z tym w sam środek matury! Łatwo nie będzie. Byle tylko babcia zawału przez to nie dostała…”
Wywołane tą ostatnią myślą zafrasowanie na twarzy dziewczyny zostało przyjęte przez Wielką Triadę z rodzajem ulgi.
– Sama widzisz, Zosiu, ona tylko tak na zewnątrz się wygłupia – szepnęła konspiracyjnie Ciotka Lucy do Mamusi. – W środku dziecko dalej cierpi…
Lodzia i Tatuś wymienili ukradkiem przez stół wesołe spojrzenia i spokojnie powrócili do konsumowania swoich kanapek.

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1)
Dalsze części:
Rozdział XXX (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)