Kiedy wróciła do salonu, niosąc na polecenie Ciotki Lucy dzbanek termiczny z porcją doparzonej kawy, przy stole wrzała ożywiona dyskusja.
– Wychowanie w duchu tradycji pokoleniom dziewcząt w naszej rodzinie przyniosło same korzyści – mówiła wyniosłym tonem Babcia, krojąc dystyngowanym gestem szarlotkę na swoim talerzyku. – Widać to chociażby po naszej Lodzi.
– To prawda – przyznał z powagą Pablo. – Domyślam się jednak, że nie chodzi tylko o dziewczęta. Zapewne podobną wagę przywiązuje się do właściwego wychowania chłopców?
Dłoń Babci, niosąca właśnie do ust kęs szarlotki, zadrżała niespodziewanie. Rzuciła mu pełne urazy spojrzenie.
– Chłopcy to same kłopoty – odparła z niechęcią.
– Zwłaszcza jak trafi się taki wyjątkowo krnąbrny – dodała z westchnieniem Mamusia.
Obie z Babcią wymieniły znaczące spojrzenia. Lodzia, dolawszy kawy Tatusiowi, pochyliła się nad siedzącym obok niego Pablem, kładąc wolną dłoń na jego ramieniu.
– Dolać ci kawy, kochanie?
– Dziękuję, Lea, na razie wystarczy – odparł, odwracając głowę, by na nią spojrzeć. – Wolałbym całusa – dodał wesołym szeptem.
Lodzia drgnęła. Przed jej oczami wyświetliła się pamiętna, nieprzyjemna scena z imprezy w Anabelli, a w uszach zabrzmiał jej głos przytulającej się do Pabla dziewczyny z umalowanymi na czerwono ustami. Mogę przekazać całusa… Zrozumiała, skąd wzięło się to skojarzenie – tamta stała za nim wtedy zupełnie tak jak ona teraz.
„Wtedy tak zesztywniał i odsunął się od niej, kiedy go dotykała…” – pomyślała, wzdrygając się lekko na to wspomnienie. – „A ja byłam taka zazdrosna o ten dotyk! Ciekawe, jak zabójczy Romeo zareagowałby, gdybym ja zrobiła teraz dokładnie tak samo?”
Pokusa sprawdzenia tego okazała się zbyt silna. Nie bacząc na zebrane przy stole towarzystwo, które akurat skupiło całą uwagę na wnoszącej dodatkowe nakrycia Ciotce Lucy, Lodzia odstawiła dzbanek na stół, po czym naśladując gest tamtej dziewczyny, położyła obie dłonie na ramionach Pabla i zjechała mu po nich powoli aż do łokci, przytulając policzek do jego policzka. Jego twarz momentalnie oblekła się wyrazem błogości… Przytrzymał jedną z jej dłoni i przechylił się w tył razem z krzesłem, by dosięgnąć jej ust, które podała mu na chwilę, uszczęśliwiona wynikiem eksperymentu.
Tatuś i Majk siedzący po obu stronach Pabla zerknęli na nich i uśmiechnęli się. Natomiast Mamusia, której również nie umknął ten drobny acz wymowny epizod, spojrzała na córkę karcącym wzrokiem.
– Lodziu, dolej kawy panu Michałowi – poleciła z naciskiem.
Rozpromieniona Lodzia posłusznie wyprostowała się, wzięła z powrotem do ręki dzbanek z kawą i dolała jej do filiżanki Majka, który skinął głową w podziękowaniu i mrugnął do niej wesoło. Pablo usiadł prosto na swoim krześle i uśmiechnął się z komicznie niewinną miną do Mamusi, która w odpowiedzi pokręciła tylko z dezaprobatą głową.
– Chłopcy potrafią tak psocić, że ręce opadają – ciągnęła cierpko Babcia, konsumując dalej swoją szarlotkę i nie zwracając uwagi na to, co działo się po drugiej stronie stołu. – Wymyślają takie rzeczy, że w głowie się nie mieści!
– O tak, my to znamy z własnego doświadczenia, nie, Majk? – podjął Pablo, zerkając znacząco na kumpla. – W szkole byliśmy największymi łobuzami w klasie. Nasze mamy miały z nami ciężkie życie.
– Raz na tydzień albo dwa były wzywane do wychowawczyni – przyznał Majk. – A uwagi nie mieściły się w dzienniku. Mieliśmy we dwóch najlepszą średnią uwag w klasie – zaznaczył z dumą. – Nikt nie miał szans nas przebić, bo mieliśmy najlepsze pomysły.
Skończywszy dolewanie kawy i pomógłszy Ciotce Lucy ustawić dodatkowe nakrycia, Lodzia usiadła naprzeciwko Tatusia, zaś Ciotka zajęła miejsce przy Babci. Ta ostatnia przyglądała się na przemian obu gościom z wyrazem lekkiego niesmaku.
– Panowie w dzieciństwie byli tacy niegrzeczni? – zapytała z niedowierzaniem. – Ale chyba nie aż tak, żeby na przykład umorusać się węglem od stóp do głów i straszyć własną matkę?
Lodzia stłumiła śmiech, domyślając się, że opisany przypadek musiał być jednym z chłopięcych wyczynów wuja Edwarda. Pablo i Majk spojrzeli po sobie z rodzajem uznania.
– Węgla akurat nie mieliśmy pod ręką – odpowiedział z powagą Pablo. – Ale robiliśmy wiele innych ciekawych rzeczy. Na każdej przerwie biliśmy się z kolegami, chodziliśmy po ogrodzeniu, smarowaliśmy masłem z kanapek tablicę, żeby nie dało się po niej pisać… Wyrywaliśmy też koleżankom zapisane kartki z zeszytów i robiliśmy z nich samoloty, a potem puszczaliśmy je przez okno z drugiego piętra.
– Daleko latały – podkreślił z ukontentowaniem Majk. – Jak był dobry wiatr, to niektóre lądowały dopiero na przystanku po drugiej stronie ulicy.
Mamusia i Babcia przyglądały im się ze zgrozą, Ciotka Lucy ze zdezorientowaniem.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Dalsze części:
Rozdział XXXI (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)