Lodzia Makówkówna – Rozdział XXXI (cz. 13)

Babcia, która przez cały czas trzymała się za serce, zbladła jeszcze bardziej i dramatycznym gestem otworzyła usta, łapiąc w nie powietrze z głośnym, przeciągłym sapnięciem. Ciotka Lucy natychmiast rzuciła się jej na ratunek, chwytając po drodze pustą tacę po szarlotce, przy pomocy której zaczęła ją gorączkowo wachlować, rozrzucając dookoła resztki okruszków. Część z nich wylądowała na głowie i kolanach Babci, która jednak wydawała się zupełnie tego nie dostrzegać, znów utkwiwszy wzrok w twarzy Artura. Przyglądający jej się dotąd w lekkim napięciu Pablo pokiwał głową z satysfakcją, podszedł do drżącej wciąż z wrażenia Lodzi i objął ją uspokajającym gestem.

– I już po krzyku, moja dzielna gwiazdeczko – uśmiechnął się do niej z uznaniem, po czym spojrzał znacząco na Artura. – A ty, Artek, na co czekasz? Ratuj babcię.

Artur zerknął na niego z wahaniem, ale posłusznie podszedł ze swoimi kwiatami do Babci, która widząc go zbliżającego się do niej niczym widmo z przeszłości, przechyliła się odruchowo do tyłu i tym mocniej chwyciła się za serce. Zaniepokojona nie na żarty Mamusia, odzyskawszy już względnie przytomność umysłu, zerwała się z krzesła i podbiegła do komody, na której zawsze stały w gotowości kropelki nasercowe Babci. Chwyciła fiolkę, podsunęła stojący obok kieliszek i drżącą dłonią nalała do niego wody z karafki. Tymczasem Artur położył swoje kwiaty obok Babci i pochylił się nad nią z troską, łagodnym gestem ręki dając znak Ciotce Lucy, aby zaprzestała wachlowania jej tacą po szarlotce. Ciotka instynktownie usłuchała, przyglądając mu się w oszołomieniu.

– Identyczny – wyszeptała. – Po prostu identyczny!

Pozostałe towarzystwo obserwowało ich w milczeniu. Zdenerwowana Mamusia nadbiegła w pośpiechu na ratunek z nasercowym farmaceutykiem.

– Mamo, weźmiesz swoje kropelki – powiedziała szybko. – Już nalewam… Lucy, otwórz okno!

Postawiła na stole przed Babcią przygotowany kieliszek z wodą, odkręciła fiolkę z lekiem i skrupulatnie odmierzyła dwadzieścia pięć kropelek. Ciotka Lucy posłusznie podbiegła do najbliższego okna i otwarła je na oścież. Artur sięgnął mimochodem po buteleczkę odstawioną przez Mamusię na stół i rzucił okiem na etykietę.

– Ile ciocia tego wlała? – zapytał grzecznie.

Mamusia spojrzała na niego zdziwiona, przy czym wydawało się, że większe wrażenie zrobił na niej zwrot, jakiego użył Artur, niż samo pytanie.

– Dwadzieścia pięć – odparła tonem oczywistym. – Tak lekarz zapisał.

– Niech ciocia doda jeszcze piętnaście.

– Jak to?! – Mamusia spojrzała na niego z oburzeniem.

– Niech ciocia doda – powtórzył stanowczo swoim miłym, dźwięcznym głosem. – Nie zaszkodzi, a szybciej pomoże.

Lodzia oderwała się od obejmującego ją wciąż ramieniem Pabla, podeszła do nich i uśmiechnęła się do zdezorientowanej Mamusi, która nie spuszczała oczu z Artura, nie wykazując jednak najmniejszego zamiaru dolewania kropli ponad nakazaną dawkę.

– Słuchaj go, mamo – powiedziała uspokajająco. – On wie, co mówi. Jest lekarzem.

Na te słowa szczęki Wielkiej Triady opadły po raz kolejny.

– Lekarzem – wyszeptała Babcia, wpatrując się w Artura jak w zjawisko nie z tej ziemi.

– Tak, babciu – potwierdziła Lodzia. – Ja sprawiam ci zawód, bo idę na polonistykę, ale masz jeszcze dwóch wnuków, a oni w kwestii wykształcenia są ode mnie o wiele rozsądniejsi. Tomek jest bankowcem… Mamo, no lej te krople, jak ci powiedział, na co czekasz? – dodała stanowczo, spoglądając na zastygłą w bezruchu Mamusię.

Pablo, Majk i Tomek wymienili rozbawione spojrzenia. Mamusia, spojrzawszy na Babcię, która pokiwała głową twierdząco, posłusznie odmierzyła kolejnych piętnaście kropelek i podała jej kieliszek, Babcia zaś wypiła jego zawartość jednym haustem i drżącą dłonią sięgnęła po leżącą na skraju stołu serwetkę, aby wytrzeć usta.

– Młody zdominował całą imprezę – szepnął wesoło Tomek do Majka i Pabla. – Coś czuję, że to niestety nie ja zostanę pupilkiem babci…

Mamusia, która odzyskała już w pełni równowagę, spojrzała na córkę.

– Lodzieńko, czy możesz nam to wyjaśnić? – zażądała, choć jej głos nie brzmiał ani pewnie, ani surowo. – Skąd ty się o tym wszystkim dowiedziałaś?

– No cóż… – zawahała się Lodzia, zastanawiając się, od czego powinna zacząć.

– Wszystko cioci opowiemy – wtrącił Tomek, podchodząc do Mamusi i wręczając jej z ukłonem swoje kwiaty. – To jest historia, z której my sami niewiele rozumiemy, ale faktem jest, że jesteśmy rzeczywiście bratankami cioci. I wnukami babci – tu spojrzał na Babcię, która oderwała wreszcie wzrok od Artura i przyglądała się teraz jemu. – Nie mieliśmy najbledszego pojęcia, że mamy rodzinę ze strony ojca, dopóki Lodzia nas nie odnalazła.

– Lodzia was odnalazła? – wytrzeszczyła oczy Mamusia. – Jak to… w jaki sposób?

– Przypadkowo – odparł spokojnie Tomek. – Spotkała Artura w szpitalu.

– Ale… nic nie rozumiem – pokręciła głową Mamusia.

– Wiedziałam o wuju, mamo – wyjaśniła jej łagodnie Lodzia. – Wiedziałam od dawna, a w grudniu znalazłam na strychu wasze wspólne zdjęcie. Artur wygląda dokładnie tak jak on.

– To prawda – wyszeptała Babcia, przenosząc znów wzrok na Artura, który uśmiechnął się do niej, rozkładając ręce w geście bezradności.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Dalsze części:

Rozdział XXXI (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz