– I widzisz? Jednak twoja mama i babcia ostatecznie wykonają plan! – zauważyła wesoło Julka. – Wydadzą cię za mąż przed dwudziestką. Tak się zarzekałaś, że do końca studiów nie będziesz sobie tym zawracać głowy, i co? Pablo jednak postawił na swoim.
– On zawsze stawia na swoim – uśmiechnęła się Lodzia. – Tylko robi to dyplomatycznie i podstępem. Nazywa to negocjowaniem warunków. Udaje, że niby ja rządzę, a on się podporządkowuje, ale jak przychodzi co do czego, to zawsze dziwnym trafem jego jest na wierzchu.
– Fajni jesteście! – zaśmiała się Julka. – Pasujecie do siebie bardzo, oboje macie taki zdrowy dystans do wszystkiego, a jednocześnie tak się uzupełniacie… A co z twoimi kuzynami? – przypomniała sobie nagle. – Ruszyło się coś w tej sprawie?
– Na razie nic – westchnęła Lodzia. – Miałam spotkać się z nimi ostatniego kwietnia, ale nie mogli, bo Tomek z żoną rozłożyli się na grypę, a Artur coś tam miał ważnego na uczelni. Mamy zobaczyć się dopiero po mojej maturze. O poznaniu wuja i tak mogę na razie zapomnieć, Artur mówi, że ojciec ma kłopoty w firmie i chodzi podminowany, więc jeszcze mnie by w tym wszystkim brakowało. Zresztą po tym, co mi o nim naopowiadali, to ja już zaczynam się go bać.
– To może w takim razie załatw chłopakom spotkanie z babcią – poradziła jej Julka. – Nawet jak się z synem nie pogodzi, to przynajmniej wnuków by poznała…
– Wiem, myślę o tym – zapewniła ją Lodzia. – Tylko ciągle jakoś nie mogę zebrać się na odwagę. Ostatnio babcia ma przeze mnie tyle wrażeń, że nie wiem, jak zareaguje na kolejną taką bombę. Ale po maturze coś pomyślę… Teraz sama mam wystarczająco stresu.
– To fakt – przyznała Julka. – Ale powiem ci, że im bliżej do tych egzaminów, tym jakoś mniej się ich boję. Zobaczysz, zaraz będzie po wszystkim. Jutro polski, w poniedziałek matma… i z górki. Ja to już bym chciała, żeby były wakacje.
– Czekaj, a kiedy wy się wybieracie z Szymkiem na te Mazury? – zagadnęła Lodzia.
– W sierpniu. Jedziemy na dziesięć dni z Arkiem i z Maćkiem. Madzia i Monia też nie wykluczają, że dołączą do nas ze swoimi chłopakami, zaczyna się zbierać bardzo fajna brygada… Słuchaj, a może i wy zabierzecie się z nami, co, Lodźka? Chociaż na parę dni. Przecież przyda wam się taka odskocznia na ostatniej prostej…
– Nie da rady – pokręciła głową Lodzia. – Przez całe wakacje mój oprych pracuje, bo urlop przerzucił sobie na wrzesień. Może nie będą mieli w lecie tak dużo roboty, bo klienci też wyjeżdżają, ale jednak trudno mu będzie wyrwać się na dłużej, a te Mazury przecież daleko… Niestety, Jula, jak widzisz, wychodzę za mąż za pracoholika.
– Coś za coś – zauważyła filozoficznie Julka. – W jego zawodzie takie spektakularne wyniki trzeba ciężko wyharować. Ale nie martw się, to długo nie potrwa. Za parę lat zyska taką pozycję, że będzie sobie tylko jechał na opinii i wybrzydzał, którą sprawę zechce mu się wziąć, a którą nie.
– Akurat! – prychnęła Lodzia, klękając na podłodze, aby pozbierać porozrzucane kartki z notatkami. – Już w to wierzę… Będzie miał tych obowiązków pewnie coraz więcej. Ale biorę to pod uwagę i będę go we wszystkim wspierać, byle nie rujnował sobie zdrowia, bo na to nie mogę patrzeć.
– Dopilnujesz, żeby tak nie było, już ja cię znam, Lodźka! – zaśmiała się Julka. – Wprowadzisz taką dyscyplinę, że bandzior będzie chodził jak w zegarku. On zresztą uwielbia, jak go tresujesz.
Lodzia uśmiechnęła się łagodnie, układając pozbierane kartki na jednym stosie.
– Zobacz, Jula, ile myśmy tych notatek naprodukowały – zauważyła z melancholią. – A już jutro zdajemy maturę i koniec kolejnego etapu w życiu. Wiesz co, ja ci powiem, że czuję się dzisiaj jakaś taka dziwnie… stara.
– To wpływ Pabla – zawyrokowała Julka. – Ale nie narzekaj, sama tego chciałaś. Po co zamykałaś takiego starego bandziora w szafie na szczotki?

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Dalsze części:
Rozdział XXXI (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)