Na dolnym holu panował rozgardiasz, gdyż na maturzystów z czterech czwartych klas czekał tam już cały tłum ludzi, głównie ich dziewczyn i chłopaków, choć było też kilkoro rodziców, a nawet ze dwie babcie. Wszyscy ściskali swoich abiturientów, wypytywali o to, jak poszedł egzamin, a potem w parach lub większych grupkach wysypywali się na ulicę. Magda przechyliła się przez poręcz i pomachała ręką do czekającego na nią na dole Miśka.
– Jest mój Misiek! – zawołała, odwracając się do swoich towarzyszy. – Dziewczyny też już są na dole, chodźcie szybko… O, Lodziu, twój rock’n’rollowy adwokat też tam czeka!
Serce Lodzi podskoczyło ze zdumienia i radości. Zaskoczona podbiegła do barierki, spojrzała w dół i z miejsca napotkała uśmiechnięte oczy stojącego w pobliżu schodów Pabla. Był ubrany w swój standardowy mundur zawodowy w wersji rozluźnionej, czyli w spodnie od garnituru, ale bez krawata, z koszulą rozpiętą pod szyją i marynarką przewieszoną nonszalancko przez ramię. Domyśliła się, że musiał iść prosto z pracy, skąd najwyraźniej wyrwał się wcześniej niż zwykle. Posłała mu promienny uśmiech i wyprzedzając towarzystwo, pofrunęła po schodach w dół.
– Lodziu, nie leć tak, bo nogi połamiesz! – zawołała za nią ze śmiechem Magda. – I jak ty będziesz tańczyć rock’n’rolla na weselu?
Stojący na dole tuż przy schodach dwaj koledzy z czwartej B, którzy kilka minut wcześniej mijali Lodzię pod salą, spojrzeli z zafascynowaniem na biegnącą w dół dziewczynę o zjawiskowo rozświetlonych błękitnych oczach. Adaś zrobił pół kroku do przodu z zamiarem zastąpienia jej drogi, ona jednak nie zwracając na niego uwagi, jakby był krzesłem, donicą z palmą lub innym elementem umeblowania holu, wyminęła zwinnym ruchem przeszkodę i wtuliła się w ramiona stojącego za nimi ciemnookiego mężczyzny, który schylił się natychmiast do jej ust i powitał ją gorącym pocałunkiem.
– Witaj, kociaku – szepnął czule Pablo, odgarniając jej kosmyk włosów ze skroni.
– Zakapiorku kochany – odszepnęła uszczęśliwiona Lodzia. – Jesteś… przyszedłeś po mnie!
– Przyszedłem po moją księżniczkę – uśmiechnął się. – Jak mogłoby mnie tu nie być w takim ważnym dniu? Powiedz mi, skarbie, jak poszedł ci egzamin?
– Świetnie – odparła, przechylając zalotnie głowę. – Trafiłam dokładnie na to, na co chciałam. A tobie jak udało się wyjść z pracy tak wcześnie?
Oczarowany jej kokieteryjnym gestem Pablo ogarnął wzrokiem całą jej sylwetkę, pokręcił lekko głową i znów przytulił ją do siebie, okrywając pocałunkami jej skronie i czoło.
– Moja uczennica – zamruczał jej do ucha. – Wyglądasz zabójczo w tym szkolnym mundurku, kochanie. Jak to się fachowo mówiło? A, już wiem… połknąłbym cię bez popitki!
– Ty gburze! – roześmiała się Lodzia, odpychając go żartobliwie od siebie. – Troglodyto!
Pablo roześmiał się również i puścił ją, nie odrywając od niej promiennego spojrzenia.
– Uciekłem im wcześniej, gwiazdeczko – odpowiedział dopiero teraz na jej pytanie. – Zaprzągłem do roboty Maćka, ma mnie zastąpić aż do końca dniówki. Taka kolej rzeczy, młody ma się wprawiać… nie przewiduję dla niego żadnej taryfy ulgowej! Poza tym oznajmiłem wszystkim jasno, że dzisiaj muszę się zerwać, bo mam maturę. I nie wiem, dlaczego to ich tak ubawiło, Jacek ze śmiechu oblał się kawą, pani Madzia przez pół godziny czyściła mu plamę… Trudno, ma za swoje, tak to jest, jak się nabija z kolegów! – zaśmiał się z satysfakcją. – No, ale cieszę się, że ci dobrze poszło i jesteś zadowolona. Nie ma nic wspanialszego niż wesoły uśmieszek mojego kociaka!
Stojący wciąż przy schodach Adaś z czwartej B popatrzył w zdezorientowaniu na swojego kolegę, który roześmiał się na ten widok.
– No co? – zawołał wesoło. – Chyba sam widzisz, że nic tutaj nie ugrasz, ta mała ewidentnie woli starszych!
Klepnął kolegę po plecach i pociągnął go ku wyjściu ze szkoły. W drzwiach natknęli się na Grzela, który również zmierzył ponurym wzrokiem rozmawiającą parę i bez słowa wyszedł na ulicę. Tymczasem do Pabla i Lodzi podeszło pozostałe towarzystwo z Julką i Szymonem na czele.
– Cześć, Pablo, tak wcześnie urwałeś się z pracy? – zdziwił się Szymon, podając mu rękę.
– A co, sądzisz, że tylko wy macie prawo wagarować? – wzruszył ramionami Pablo. – Zwolnili mnie, żebym czegoś w papierach nie zawalił. Od rana jestem rozkojarzony i nie do życia, stresuję się jak diabli tą waszą maturą!
Szymon i Julka roześmiali się. Pablo z uśmiechem podawał rękę pozostałym.
– Polskim nie masz się co stresować, Lodzia jest najlepsza w klasie – zapewniła go Monika. – Na pewno napisała na piątkę!
– Ale, ale! – zawołała Magda uwieszona na ramieniu swojego Miśka. – Słyszałam od Juli, że weselisko robicie we wrześniu! A Lodzia tak się zarzekała, że chce sobie jeszcze parę lat spokojnie postudiować w wolnym stanie…
– Bo chciałam – zaznaczyła nie bez urazy Lodzia. – Ale podstępny oprych przekabacił moją mamę i zawiązał z nią koalicję. A jakie ja mam szanse w negocjacjach, jeśli wszyscy są przeciwko mnie?
Pablo uśmiechnął się z satysfakcją i objął ją ramieniem.
– Przekonałem ją, że tylko na tym zyska – wyjaśnił spokojnie Magdzie. – Skuteczne wychowanie dobrze skonfigurowanego pantoflarza zajmuje ładnych parę lat, więc im wcześniej się za mnie zabierze, tym lepiej. Prawda, kochanie? – uśmiechnął się czarująco do Lodzi.
Wszyscy parsknęli śmiechem. Do grupki dołączały stopniowo kolejne osoby.
– Prawda – skinęła głową Lodzia, zerkając na niego złośliwie. – Zwłaszcza że im starszy materiał, tym ciężej mu wszystko idzie. Pamięć już nie ta i refleks powoli siada…
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Dalsze części:
Rozdział XXXI (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)