Z figlarnym uśmieszkiem odsunęła na bok jego krawat, rozpięła trzy ze znajdujących się pod nim guzików koszuli i wsunęła za nią powolutku rękę.
– Kontrola jakości – oznajmiła, rzucając mu kokieteryjne spojrzenie.
Pod pieszczotliwym dotykiem jej dłoni twarz Pabla natychmiast oblekła się wyrazem błogości.
– Co za bałamutka – szepnął zachwycony. – I weź tu, człowieku, zaproś do pracy taką gangsterkę! Nie dość, że przyjdzie w prowokacyjnej sukience, to jeszcze zrobi kontrolę jakości i wyśle faceta w kosmos jak z katapulty!
Lodzia spojrzała na niego spod oka.
– A gdzie masz podkoszulek, oprychu? Chyba nici będą z certyfikatu. Od kiedy to pan mecenas zakłada mundur prosto na gołą klatę? To jakaś prowokacja?
– To specjalna formuła dla mojej gwiazdeczki – odparł z powagą. – Wyczułem szóstym zmysłem, że dzisiaj się przyda… A tak naprawdę to wszystkie podkoszulki zawieruszyły mi się w tych cholernych tobołach z Milenijnej – zaśmiał się. – Wczoraj przestawiałem je, żeby zrobić więcej miejsca, i dziś rano nie mogłem nic w nich znaleźć. Mama chciała mi pomóc, ale już nie było czasu, musiałem wychodzić… Oczywiście oberwało mi się za to od bałaganiarzy i gamoni.
– Biedny zakapiorku – szepnęła Lodzia, gładząc go po piersi dłonią wsuniętą głęboko pod jego koszulę. – Już niedługo skończymy z tymi tobołami. Poukładamy ci wszystko na swoich miejscach i wprowadzimy ścisły regulamin korzystania z zasobów. Będę musiała jakoś trzymać w ryzach tę moją rozwydrzoną kompanię.
– Tak jest, generale – uśmiechnął się Pablo. – Kompania wkuje regulamin na pamięć i będzie się do niego sumiennie stosować. Ale o twoją garderobę też zadbamy, musisz koniecznie zamówić u tej waszej krawcowej więcej takich sukienek. Powiedz, że mąż chętnie sfinansuje cały komplet w różnych kolorach… A teraz przyjrzyjmy się jeszcze dokładnie, jak działa ten system – dodał, błyskając oczami. – Muszę dokończyć proces kontroli jakości, nie mogę przecież kupować kota w worku…
Schylił się i przylgnął ustami do jej szyi, po czym zjechał nimi na jej ramiona, mocniej przy tym zsuwając rozciągliwą tkaninę sukienki. Następnie przeciągnął powoli dłońmi po jej plecach i miękkim, zmysłowym gestem ogarnął jej talię. Lodzia wsunęła drugą rękę pod jego rozpiętą koszulę, błądząc obydwiema dłońmi po jego ramionach. Odchyliła przy tym głowę mocno w tył, przymknęła oczy i poddała się bezwolnie jego coraz namiętniejszym pocałunkom. Świat, zredukowany teraz do płomiennego dotyku jego ust i dłoni, zawirował jej słodko pod powiekami… Przeszyta na wskroś delikatnym, ciepłym prądem, zadrżała i na wpół bezwładnie osunęła się w jego ramionach.
– Pawełku – szepnęła z rozkoszą. – Ty przecudowny wariacie… Teraz to ja lecę w kosmos!…
Pablo przygarnął ją mocniej do siebie, okrywając jej ramiona kolejnym deszczem pieszczot i pocałunków, które przyjemnie odrętwiły i rozkołysały jej zmysły.
– Lecimy razem, kochanie – zamruczał jej do ucha niskim, aksamitnym półgłosem, od którego jeszcze bardziej zakręciło jej się w głowie. – Fruniemy sobie w kosmos jak rakieta z moją obłędną gwiazdeczką… Lubisz takie kosmiczne podróże, mała łobuziaro? Będę twoim międzyplanetarnym przewodnikiem. Po prawej mamy Wenus… po lewej mijamy Wielką Niedźwiedzicę. Trzymaj się, bo nabieramy prędkości światła… Uwaga na meteory! A teraz zamieniamy się w kometę z pięknym, długim warkoczem…
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
– Panie mecenasie, można? – dobiegł zza nich znajomy głos aplikanta Macieja.
Oboje natychmiast oprzytomnieli, wyprostowali się i spojrzeli na siebie znacząco. Lodzia wyjęła dłonie zza koszuli Pabla i szybkim ruchem obu rąk przywróciła pierwotny stan swojego dekoltu, który znów przykrył jej ramiona. Pablo pokręcił głową z niezadowoleniem.
– Łeb mu urwę – mruknął, zapinając sobie guziki u koszuli i poprawiając krawat. – Jak to ujął twój romantyczny wielbiciel, gwiazdeczko? Flaki powyrywam… Wchodź, Maciek, wchodź! – dodał głośno.
Aplikant wpadł do gabinetu jak burza, jego twarz świeciła radością i dumą.
– Panie mecenasie, wygrałem sprawę! – zakrzyknął od progu, wymachując teczką z aktami. – O, dzień dobry pani! – ukłonił się Lodzi z lekkim zmieszaniem, nad którym jednak radość z sukcesu za chwilę znów wzięła górę. – Wszystko zakończone po naszej myśli, klientka złożyła wniosek o odpis wyroku, ma mi dać kopię, to panu pokażę. Udało się w stu procentach!
Pablo, który w pierwszej chwili przybrał surową minę, rozpogodził się na te słowa i uśmiechnął się z zadowoleniem.
– Brawo, Maciek, gratulacje! – powiedział, wyciągając do aplikanta rękę, którą ten uścisnął z radością. – Znakomity debiut. Mam tylko nadzieję, że nie poszło ci za gładko i czegoś się przy okazji nauczyłeś?
– Gładko! – obruszył się Maciek. – Niech pan nie żartuje! Było ciężko jak diabli! Same komplikacje, tak, jak pan przewidział, ale byłem przygotowany od każdej strony. Przydało się zwłaszcza to orzecznictwo, o którym rozmawialiśmy. Trzy dni nad tym siedziałem, ale dzięki temu dzisiaj miałem w ręku laserową broń. Klientka bardzo zadowolona, kazała również panu podziękować… Ależ to przyjemne uczucie!
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Dalsze części: