Znudzeni pacjenci tłoczący się w poczekalni pod gabinetem lekarza kardiologa spacerowali dla zabicia czasu po korytarzu i klatce schodowej w oczekiwaniu na swoją kolej. Ponieważ właśnie na wizytę weszła starsza pani o dystyngowanym wyglądzie, która swym uciążliwym zachowaniem i krytycznymi uwagami wymęczyła dodatkowo oczekujące towarzystwo, na korytarzu zapanowała chwilowa ulga.
Zmęczona młoda kobieta, która przed chwilą wyszła z gabinetu ze swą kilkuletnią córką i zbierała się do wyjścia, układając w torebce otrzymane recepty, zerknęła w górę schodów i uśmiechnęła się na widok schodzącej nimi w dół znajomej dziewczyny z długim warkoczem. Szła ona tym razem z ręką wsuniętą pod ramię elegancko ubranego, ciemnookiego mężczyzny, niosąc w drugiej dłoni niewielki bukiet kolorowych kwiatów. Oboje żywo dyskutowali, a z ich oczu bił blask, który zdawał się roztaczać wokół świetlistą, niemal baśniową aurę.
– I już negocjujesz warunki, podstępny bandziorze – pokręciła głową Lodzia, spoglądając z wyrzutem na rozpromienionego Pabla. – A ja boję się tych twoich negocjacji, bo ty zawsze znajdziesz sposoby, żeby postawić na swoim, tak jak z tym wrześniem. Ale to… Przecież umawialiśmy się, że pozwolisz mi spokojnie postudiować.
– I to się nie zmienia – zapewnił ją Pablo. – Jakby co, wynajmę ci sztab ludzi do pomocy, zresztą nasze mamy o niczym innym nie marzą, a ja też po pracy będę do twojej pełnej dyspozycji. Skończysz studia w terminie, towarzysko też nie stracisz, obiecuję, że będziemy chodzić na wszystkie wasze studenckie imprezy, jakie tylko nawiną się pod rękę. Alkoholu i tak nie pijesz, więc na jedno wychodzi, ja będę musiał pić twoje porcje dla zachowania honoru rodziny. Dam radę, byle to nie była whisky.
Roześmiali się oboje.
– Świetny plan – przyznała Lodzia. – Ale to ci się tylko wydaje takie proste, bandziorku…
– A tobie wydaje się zbyt skomplikowane, skarbie – odparł Pablo tonem perswazji. – Myślisz, że nie widziałem, jak radzili sobie moi kumple? Wojtek i Justyna byli jeszcze oboje na studiach, kiedy urodził się ich młody, a zapytaj ich, czy żałują. Życie towarzyskie toczy się po staremu, imprezujemy co kilka tygodni w starej paczce jak za lat studenckich i to się już nie zmieni, zawsze znajdzie się jakaś okazja, żeby spotkać się i poświętować. Wiem, że studia to czas na spokojną naukę i beztroską zabawę, ale ty jesteś sprytna i zdolna, a nasza sytuacja jest dość specyficzna. Pomyśl, ile ja mam lat…
– Tak, wiem, kochanie – uśmiechnęła się Lodzia, przytulając policzek do jego ramienia. – Nie musisz mi przypominać, jaki jesteś stary, cały czas myślę przecież nad tym zestawem ziółek z lecytyną. Te nasze trzynaście lat to jednak wymagający parametr.
– Choć przyznasz, że ma swoje zalety – podkreślił Pablo.
– Owszem – skinęła głową. – Ale dopiero za jakiś czas okaże się, czy te zalety rzeczywiście przeważają nad wadami. A póki co nie kombinuj za bardzo, szachraju. Wiem, że pozazdrościłeś dzisiaj koleżance, ale ja… muszę to przemyśleć.
– To oczywiste, pani Leokadio – odparł z powagą. – Proszę myśleć, byle z pozytywnym skutkiem. A ja dostosuję się jak zwykle. To pani wydaje rozkazy, ja jestem tylko ich skromnym i pokornym wykonawcą.
– Jasne! – roześmiała się Lodzia. – Ty stary kuglarzu!
Zatrzymała się na podeście pierwszego piętra, dokąd właśni doszli, podniosła rękę i poklepała go żartobliwie po policzku. Przez chwilę patrzyli sobie z uśmiechem w oczy.
– Roszpunka! – rozbrzmiał radosny dziecięcy głosik. – Zobacz, mamusiu, ona jeszcze tu jest!
Mała Lenka wyrwała się poprawiającej jej spinki na włosach matce i zachwycona podbiegła do Lodzi, jednak natychmiast cofnęła się o krok zmieszana obecnością towarzyszącego jej mężczyzny. Lodzia pochyliła się z uśmiechem nad dziewczynką.
– I jak tam, byłaś grzeczna u pana doktora, kochanie? – zapytała, spoglądając porozumiewawczo na idącą w ich stronę matkę.
Dziewczynka pokiwała głową.
– Nie płakałam ani trochę – zapewniła ją poważnym głosikiem. – A pan doktor powiedział, że moje serduszko już jest prawie zdrowe.
– Bardzo się cieszę, Lenko – odpowiedziała łagodnie Lodzia. Wyciągnęła rękę i pogładziła małą po włosach. – Trzeba dobrze wyleczyć serduszko, ono ci się jeszcze bardzo przyda. A za grzeczne zachowanie u pana doktora dostaniesz dzisiaj nagrodę od Roszpunki.
– Jaką nagrodę? – wyszeptała zaintrygowana dziewczynka.
– Dam ci mój magiczny bukiecik kwiatów – odparła z powagą Lodzia, podając jej trzymany w ręku bukiet i zerkając przy tym pytająco na matkę dziewczynki, która skinęła przyzwalająco głową. – One przynoszą szczęście, wiesz? Dostałam je od tego pana – wskazała ruchem głowy na przyglądającego się im z uśmiechem Pabla. – A muszę ci powiedzieć w tajemnicy, że on bardzo dobrze zna się na kwiatach i na czarach.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Dalsze części:
Rozdział XXXII (16)