Lodzia Makówkówna – Rozdział XXXII (cz. 9)

Cofnęła się spłoszona i spojrzała na Pabla, który spokojnym gestem ręki zaprosił ją, by weszła, po czym zamknął za nią drzwi. Jego towarzysz podniósł się z krzesła i podszedł do nich powoli, nie spuszczając wzroku z pobladłej z wrażenia dziewczyny. Zatrzymał się o krok przed nią i przez kilkanaście sekund przyglądał jej się z uwagą.

– Proszę, proszę – odezwał się z lekko drwiącym uśmieszkiem, który podniósł mu tylko kąciki ust. – Więc to jest mała Lodzia Makówkówna? Niczego sobie dziewczyna z niej wyrosła. Oczywiście obowiązkowy długi warkocz… i to chyba najdłuższy, jaki kiedykolwiek uhodowano w tym wspaniałym rodzie. Domyślasz się, kim jestem? – dodał, poważniejąc.

– Tak – szepnęła Lodzia.

Wuj Edward pokiwał powoli głową.

– Dobrze – powiedział spokojnie. – Słyszałem, że bardzo chciałaś mnie poznać?

– Tak – powtórzyła jeszcze cichszym szeptem.

Na chwilę zapadła cisza. Wuj Edward wpatrywał się uważnie w dziewczynę, podczas gdy ta, nie wytrzymując jego świdrującego wzroku, zerknęła z wyrzutem na Pabla, który pokręcił głową, odczytując natychmiast zawartą w jej spojrzeniu treść.

– Nie gniewaj się, gwiazdeczko – powiedział łagodnie. – Słowo harcerza, że nie wygłupiałem się tym razem. Nie mogłem ci nic powiedzieć, bo od tego było uzależnione to, czy dzisiejsze spotkanie w ogóle się odbędzie.

– Tak jest – skinął głową wuj. – Pan Paweł obiecał mi pełną dyskrecję do czasu, aż zadecyduję, czy w ogóle chcę oglądać kogokolwiek z waszej rodziny. Tylko pod tym warunkiem zgodziłem się rozważyć spotkanie z tobą. Wahałem się długo, ponieważ po pierwsze nie lubię ulegać naciskom, podczas gdy moi synowie od paru miesięcy usiłują wywrzeć na mnie presję, a po drugie nieszczególnie interesowało mnie poznanie siostrzenicy wychowanej w duchu panującym w tym domu.

Słowo „tym” zostało wypowiedziane z naciskiem. Lodzia podniosła głowę.

– Tak, wiem – odpowiedziała cicho. – Ja to od początku rozumiałam i szanowałam. I w żadnym wypadku nie chciałam się wujowi narzucać.

– To dobrze – odparł uprzejmie wuj Edward. – Z ludźmi, którzy mi się narzucają, nie rozmawiam wcale. Zdecydowałem się spotkać z tobą przy okazji ostatnich formalności, jakie załatwiamy dziś z panem Pawłem. Notabene, czy to już będzie wszystko? – zmienił nagle temat, zwracając się do Pabla i wskazując ruchem głowy na leżące na biurku dokumenty.

Lodzia odetchnęła z ulgą, kiedy twardy wzrok wuja Edwarda na chwilę skierował się na inny obiekt niż jej twarz.

– Tak – odpowiedział Pablo, wracając do biurka i wskazując leżący na samym brzegu dokument. – Podpisze mi pan tylko pokwitowanie odbioru swoich akt i sprawa zakończona.

– Oczywiście – zgodził się wuj Edward, również wrócił do biurka, schylił się i złożył na wskazanym pokwitowaniu zamaszysty podpis. – A jeśli chodzi o moje zobowiązania…

– To już wyjaśniliśmy – odparł stanowczo Pablo. – Cieszę się, że mogłem pomóc i bardzo proszę, abyśmy na tym zakończyli temat. Sprawa zresztą była jasna i klarowna, w stu procentach do wygrania. Chciałbym mieć tylko takie – uśmiechnął się.

– Dobrze – odparł ostrożnie wuj, zbierając dokumenty do przygotowanej papierowej teczki. – Nie będę nalegał, bo sam nie lubię nalegania, kiedy podejmuję jakąś decyzję. Dziękuję. A co do małej Makówkówny – odwrócił się do strwożonej na nowo Lodzi – to miał pan rację, ona wydaje się utkana z zupełnie innej nici. Ja to wyczuwam od razu, mam alergię na pewien rys charakteru typowy dla kobiet w jej rodzinie i widoczny od pierwszej sekundy… a ona tego ewidentnie nie ma. Chyba że wyjdzie z niej dopiero za jakiś czas – dodał, spoglądając złośliwie na Pabla. – Ale nie wątpię, że akurat pan sobie z tym poradzi. Jak widzę, lubi pan ryzyko.

Lekki półuśmiech wybiegł mu na twarz. Pablo zerknął na niego z rozbawieniem.

– Żadna decyzja nie jest pozbawiona ryzyka – zauważył filozoficznie, przenosząc pełen światła wzrok na Lodzię. – Mój anioł też je przecież podejmuje. A dla mnie ryzyko, które przynosi tyle szczęścia, nie jest już ryzykiem… Trudno zresztą wyobrazić sobie przyjemniejszy pomysł na zejście z tego świata niż śmierć przez uduszenie tak pięknym warkoczem.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8)

Dalsze części:

Rozdział XXXII (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz