W atmosferze Nowego Roku 2023, który zaczął się wczoraj, wypada krótko podsumować miniony rok kalendarzowy 2022 i naszkicować kilka planów na najbliższą przyszłość. Mam tu oczywiście na myśli podsumowanie i plany rozpatrywane w kontekście kolejnych urodzin tego bloga, pod koniec grudnia skończył on bowiem już cztery lata. Jak by na to nie spojrzeć, cztery lata to taki etap, kiedy ze swej formy początkująco-raczkującej to wirtualne miejsce przekształciło się już, jak sądzę, w formę bardziej zaawansowaną, której można przyznać skromny status zadomowionego w Internecie. Po takim czasie zresztą szkoda już wycofać się z przedsięwzięcia, na budowę którego poświęciło się całe 4 lata, i to praktycznie dzień w dzień – dlatego na ten moment bynajmniej nie planuję się wycofywać.
Tymczasem do rzeczy. Jak mogę podsumować świeżo zakończony rok 2022, będący czwartym rokiem prowadzenia tego bloga? Określiłabym go dwoma słowami – stabilizacja i kontynuacja – które, jak myślę, najlepiej oddają istotę tego, co działo się tutaj przez ostatni rok. Kontynuowałam bowiem i w 2023 nadal będę kontynuować publikację Anabelli, mojej powieści-tasiemca, która, jak uprzedzałam wielokrotnie, jeszcze długo się nie skończy, ponieważ traktuję ją jako rodzaj eksperymentu literackiego na moją skromną miarę. Chodzi o kwestię szerokiego rozbudowania fabuły, multyplikacji postaci drugoplanowych i pociągnięcia wielu wątków naraz, co, jak wiadomo, stwarza trudności na poziomie spójności i technicznego panowania nad całością tekstu, jednak właśnie przez to stanowi ciekawe wyzwanie i staje się wymagającą wysiłku lecz dającą frajdę przygodą literacką.
W dalszych planach – dla odmiany i w ramach eksplorowania innych ścieżek – mam kilka krótkich powieści, a nawet tekstów sytuujących się na pograniczu powieści i opowiadania, z maksymalnie oszczędną formą językową i minimalistyczną konstrukcją fabuły, jednak jest to jeszcze odległy śpiew przyszłości. Na razie skupiam się na rozwinięciu i skończeniu Anabelli, a to jeszcze trochę potrwa.
Krótko mówiąc, w roku 2023 publikacja tej powieści na blogu jeszcze się nie zakończy, zabawa potrwa o wiele dłużej – ale co tam! Mamy czas. Blog to takie fajne miejsce, gdzie nie ma ograniczeń czasowo-przestrzennych, gdzie sama mogę decydować, jak długa i obszerna będzie powieść, i z niczym się nie śpieszyć, tylko swobodnie i całkowicie niezależnie realizować swoją wizję. A moja wizja Anabelli to wizja złożonego świata przedstawionego, pełnego postaci, różnych wątków i wąteczków, z których każdy w jakiś sposób jest dla mnie ważny, więc w przypadku tego tekstu, prawdopodobnie jedynego o tak szeroko zakrojonej fabule, jaki kiedykolwiek napiszę, nie zamierzam się ograniczać.
Blogowy plan na rok 2023, czyli na piąty rok istnienia tego miejsca w sieci, jest więc z góry nakreślony, pozostaje tylko go zrealizować. Czy to się uda? Zobaczymy. Nie wszystko przecież zależy ode mnie, różne rzeczy w życiu się zdarzają, zwłaszcza technologia płata figle (już kilka razy miałam na tyle poważne problemy techniczne z blogiem, że musiałam się zwracać do specjalistów), jednak na tyle, na ile będę mogła, będę kontynuować publikację Anabelli. W planie na 2023 jest też wydanie przynajmniej dwóch kolejnych tomów (5 i 6) w wersji papierowej, co, mam nadzieję, nie sprawi problemów, zwłaszcza że pierwszy z nich jest już w przygotowaniu.
Tak czy inaczej cztery lata to sporo. Z blogiem ruszyłam w grudniu 2018 na zasadzie „spróbuję i zobaczę, czy mi się spodoba”. Zaskoczyło i działa do tej pory. Może się powtarzam, ale muszę podkreślić, że taka forma udostępniania mojej pisaniny w zupełności mi odpowiada, jest idealnie sprofilowana pod moje wewnętrzne potrzeby. Każdy, kto tworzy fikcję literacką, na pewnym etapie potrzebuje uzewnętrznienia, podzielenia się z innymi, zaproszenia ich do świata przedstawionego, który wykreował. Jednak w moim przypadku jest to pragnienie tylko towarzyszące – chciałabym, żeby każdemu, kto będzie czytał moje powieści, lektura ta sprawiła radość i stała się mile spędzonym czasem, jednak nie walczę o tłumy czytających, przeciwnie, w świadomy sposób zrezygnowałam z wszelkiej promocji bloga w sieci, ponieważ to nie przystawało do mojej wizji świata i wręcz sprawiało mi psychiczny dyskomfort.
Najważniejsze dla mnie jest to, że mam miejsce, w którym mogę się dzielić moją lekką, hobbystyczną twórczością z każdym, kto będzie chciał tu zajrzeć, a raczej wrócić tu i wracać regularnie, zazwyczaj trafiwszy na tę stronę zupełnie przypadkowo. Może w ogólnym rozrachunku to będzie tylko kilka czy kilkanaście osób – i co z tego? Każdy, kto wejdzie w mój świat przedstawiony i poczuje się w nim na tyle dobrze, że będzie chciał wracać, by poznać dalsze losy bohaterów, jest dla mnie cenną jednostką, „duchowym ziomem” w wirtualnym świecie. Nawet jeśli czyta w milczeniu i nie odzywa się w żaden sposób, jego powrót w to miejsce to dla mnie wystarczający feedback, choć – tak jak wspomniałam – nie piszę ani „tylko”, ani nawet „głównie” dla Czytelników, choć bardzo ich cenię. Piszę po to, żeby historia, którą wymyśliłam, została napisana, żeby kotłująca mi się w głowie wizja została utrwalona słowem, a co dalej stanie się z tym tekstem, to już w pewnym sensie mniejsza o to.
A zatem – kontynuujmy! Po prostu idźmy dalej, nie na zasadzie przełomu ale kontinuum, bo rok to jednostka umowna, a 1 stycznia w zasadzie niczym nie różni się od 31 grudnia. Zmiana kalendarza nie jest przełomem, ma raczej tylko wymiar psychologiczny, ponieważ człowiek z natury co jakiś czas potrzebuje pozytywnego resetu, nowej szansy na start, możliwości rozpoczęcia tego czy innego zadania od nowa. Stąd biorą się te wszystkie słynne postanowienia noworoczne (zazwyczaj szybko zarzucane) potrzebne dla zachowania dobrego samopoczucia na progu nowego roku, stąd biorą się życzenia i zaklęcia „żeby ten rok był pomyślny, lepszy niż poprzedni” itp. – po prostu chcemy jakoś zaczarować nieznaną nam jeszcze przyszłość i wejść w nią z jak największą nadzieją. Taka jest natura człowieka i tego nie zmienimy, jednak warto pamiętać, że życie buduje się nie na odnowie lecz właśnie na kontynuacji, na długo i pracowicie stawianych fundamentach, które mają stanowić naszą bazę na kolejne lata i dekady.
Wszystkim, którzy to czytają, życzę więc pomyślnej kontynuacji w 2023 tego, co w poprzednim roku było dobre i wartościowe, oraz konstruktywnej odnowy w aspektach, które wymagają poprawy lub niekiedy wręcz radykalnej zmiany. Niech ta dwutorowa ścieżka powiedzie Was w jak najlepszą stronę, dając radość, satysfakcję i poczucie sensu życia. Szczęśliwego Nowego Roku 2023!

Powiązane wpisy:
Nowy Rok 2020 – podsumowanie i plany
Nowy Rok 2021 – oby był lepszy!
Inne wpisy z kategorii Ogólne