Lubimy ciekawe książki, prawda? A jest niestety dużo tekstów, które nudzą. Nie mówię tu nawet o „nudnych” szkolnych lekturach, gdyż to, co nudne dla młodzieży, może zachwycać dorosłych koneserów. Mówię ogólnie. Każdy z nas ma listę książek, przez które nigdy nie przebrnął lub przebrnął z wielkim trudem, bo po prostu nudził się przy lekturze. Jak oszczędzić tego własnemu Czytelnikowi?
Czytelnika nie wolno zanudzać!
Dużo już napisano na ten temat i zawsze w konkluzji pojawia się ta banalna lecz niepodważalna prawda: Czytelnika nie wolno zanudzać! Nie wolno. Ale jak to zastosować w praktyce? Przecież Czytelnicy są ludźmi, a ludzie mają to do siebie, że każdy jest inny, jeden lubi to, czego nie lubi drugi, każdy oczekuje czego innego… Czy da się zadowolić wszystkich? Odpowiedź jest oczywista: nie, nie da się. To, co będzie się podobało jednym, zniechęci (albo wręcz zirytuje) drugich. Jednak są pewne aspekty, na które trzeba zwrócić uwagę, gdyż są powtarzalne i dotyczą warsztatu pisarza, a nie indywidualnych upodobań Czytelnika.
Fabuła przede wszystkim
Taka jest prawda. Możemy mieć świetnie rozpracowane psychologicznie postacie, kunsztowne opisy miejsca akcji, porywające monologi wewnętrzne, iskrzące się konceptem dialogi… Jeśli nie ma ciekawej akcji, powieść może okazać się dla Czytelnika najzwyczajniej w świecie nudna. Bo choć ambitny czytelnik może sobie wmawiać, że delektuje się stylem, a nie fabułą, to właśnie fabuła i niesiony przez nią ładunek emocjonalny stanowią kwintesencję tego, czego spodziewamy się po powieści.
Sugestywne opisy
Opisy miejsc czy wyglądu postaci w powieści być muszą, bez nich przedstawiona historia byłaby niepełna i na to nie ma rady. Jednak trzeba próbować zrobić z nich atut. Opisy muszą być po prostu ciekawe, muszą działać na wyobraźnię, podsuwać Czytelnikowi przed oczy sugestywne obrazy. I nie mogą się dłużyć w nieskończoność.
Czy długa powieść może być ciekawa?
Oczywiście, że może. Owszem, w długim tekście niekiedy trudno uniknąć bardziej lub mniej męczących dłużyzn, zresztą konkretne teksty pisane są w oparciu o różne założenia. Jeśli pisarz zakłada, że jego powieść będzie przekrojowym obrazem społeczeństwa danej epoki albo powieścią historyczną, erudycyjnych ustępów nużących przeciętnego Czytelnika raczej nie da się pominąć. W powieści przygodowej czy romansie od tej strony jest na pewno łatwiej, jednak i tam nigdy nie ma gwarancji, że nie będzie nudno.
Lubicie Trylogię Sienkiewicza? Ja uwielbiam. W podstawówce przeczytałam całość kilkakrotnie. I wcale mi się nie nudziło. A przecież to powieść historyczna, potrójna „cegła”… Niektórzy z moich kolegów zasypiali po dwóch pierwszych rozdziałach. Może nie mieli epickiego zacięcia? Nie wiem. Mam tylko pewność, że nawet bardzo długie powieści mają swoich zagorzałych Czytelników, bo ja sama należę do ich grona.
Powieść „dobra” a powieść „ciekawa”
Podam inny przykład. Są takie dwie monumentalne powieści francuskie, Nędznicy Victora Hugo i Hrabia Monte Christo Alexandre’a Dumasa. Obie bardzo mi się podobały, czytałam je z zapartym tchem. Pierwsza z nich zaczyna się nudno – no, niestety, takie miałam wrażenie, kiedy się za nią zabierałam i myślę, że podobnie odbierają początek tej powieści i inni Czytelnicy. Potem fabuła wciąga, ale pierwszych kilkadziesiąt stron zwolennik dynamicznej akcji musi „przemęczyć”.
U Dumasa jest inaczej, akcja rusza od pierwszych stron i trwa przez całą powieść, od zwrotu do zwrotu, niemal bez przerwy trzymając w napięciu. Owszem, są dłużyzny, ale są one na tyle kompensowane kolejnymi wątkami wartko płynącej akcji, że nie przeszkadzają.
Czy to znaczy, że jedna z nich jest „dobra” (technicznie, stylistycznie, artystycznie itd.), a druga nie? W żadnym wypadku. Obie weszły do kanonu literatury światowej, obie mają swoich „fanów” i swoje atuty. Jednak śmiem twierdzić, że przeciętny Czytelnik chętniej będzie czytał powieść Dumasa, barwną, zaskakującą opowieść z atrakcyjnym wątkiem przewodnim, jakim jest zemsta. Właśnie ze względu na ciekawą, dynamiczną akcję i rewelacyjny pomysł na konstrukcję głównej postaci.
Pakt Autora z Czytelnikiem
Hrabia Monte Christo był powieścią publikowaną w odcinkach, podobnie jak nasza słynna rodzima Lalka. Na jej długość wpłynął między innymi tak prozaiczny powód jak pieniądze – autor był wynagradzany od linijki. Mając tę świadomość, chwilami czuje się w tekście tę jakby zaprogramowaną „rozwlekłość”, czasami być może niepotrzebną. Ale i to ma swój urok! Dlaczego? Bo po stu czy dwustu stronach (w moim wydaniu Hrabia liczy ich sobie aż 1300) możemy już mieć całkowitą pewność, że za chwilę znowu coś nas zaskoczy, że chwilowe uśpienie akcji jest tylko przygotowaniem do następnego ciekawego jej zwrotu. To taki swoisty, niepisany pakt Autora z Czytelnikiem. Osobiście uwielbiam takie pakty.
Podtrzymywanie ciekawości Czytelnika
To jest wielka sztuka. Naprawdę. Mówię to z pozycji Czytelnika – nie wszystkie powieści (choć duszę mam epicką i uwielbiam długie tomiszcza) były w stanie utrzymać moją uwagę od początku do końca. I do tych książek już bym nie chciała wracać, nie zajmą honorowego miejsca w mojej pamięci, nawet pomimo swych niewątpliwych walorów artystycznych. Dlaczego? Bo lektura nie może męczyć, ma być przyjemnością.
Jak to zrobić?
Przepis jest niby prosty. Postacie muszą być tak skonstruowane, żebyśmy chcieli się z nimi utożsamić, zakochać się w nich lub ich znienawidzić – byle nie pozostać obojętnym. Fabuła musi porywać, z każdą odwróconą kartką musimy pytać w rozgorączkowaniu „i co dalej, co dalej?!”
Taaaak… Łatwo się wymądrzać, ale w praktyce to wcale nie jest takie proste. To, że jedne książki wciągają nas od pierwszej strony, a inne nudzą lub męczą pomimo całkiem ciekawej fabuły, zależy ostatecznie od stylu i talentu autora. A także od jego warsztatu, opanowania techniki, pisarskiego rzemiosła.
Pomysł a realizacja
Jednak zawsze najważniejszy jest ciekawy pomysł. Co prawda najfajniejszy pomysł można zepsuć słabą realizacją, ale świetna realizacja słabego pomysłu też na nic się nie zda. Książka ma ciekawić – nawet jeśli docelowa grupa Czytelników to wąskie grono, a nie szerokie masy. Nie wierzę bowiem, że istnieje Czytelnik, który lubi się nudzić przy lekturze.
Dbałość o Czytelnika
Powtórzmy – przynudzać Czytelnika nie wolno. Można wprawdzie zawieszać i spowalniać akcję, owszem, ale i to trzeba robić ostrożnie i z umiarem. Kompensując w jakiś sposób Czytelnikowi brak dynamicznych zdarzeń – może przez ciekawy, dowcipny dialog, może przez opis, który chwyci za serce… jakkolwiek. Pogimnastykujmy się, potnijmy tekst, dorzućmy ciekawą scenkę. Postarajmy się, żeby Czytelnik miał coś z tego, że sięgnął po opowiedzianą przez nas historię.
Dotyczy to każdej powieści. Każdej jednej. Bez względu na jej charakter i adresata – w końcu każdy tekst ma swoich Czytelników i trzeba o nich dbać. Rozpieszczać ich. Przecież jeśli coś piszemy, robimy to właśnie dla nich!

Powiązane wpisy:
5 ważnych pytań, na które musisz sobie odpowiedzieć, zanim zaczniesz pisać powieść
Anty-pisanie, czyli słów kilka o cięciu tekstu
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 1)
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 2)
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 3)
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 4)
Satysfakcjonujące zakończenie powieści