Gluś (cz. 2)

Piotr Zalewski zwany Glusiem z wyglądu byłby dość przeciętnym nastolatkiem, gdyby nie jego przeraźliwa chudość zaakcentowana dodatkowo przez wysoki wzrost oraz pewna specyficzna nieporadność w ruchach stanowiąca dla kolegów nieustanny powód do kpin na lekcjach wu-efu. Krótko ostrzyżone włosy w najbardziej pospolitym kolorze ciemny blond, zielono-szare oczy oraz pociągła twarz, na której raczej rzadko gościł uśmiech, wszystko to czyniło go tak zwyczajnym, że niemal niewidzialnym, a jeśli do tego dodać jego małomówny, samotniczy charakter i – jak powszechnie sądzono – kompletny brak poczucia humoru, jego postać stawała się w oczach innych wyjątkowo szara i nieciekawa. Młodość potrzebuje barw, doznań, emocji, a cóż ciekawego mógłby zaoferować rówieśnikom taki nudziarz jak Gluś? Nie zauważano go więc, a jeśli już, to tylko okazjonalnie. Na dobrą sprawę, choć znali go od ponad trzech lat, nikt w klasie czwartej C nie miał pojęcia, kim de facto był ów niezdarny samotnik z ostatniej ławki pod oknem.

Keep Reading

Gluś (cz. 1)

Lekcja matematyki powoli zbliżała się do końca, do dzwonka zostało zaledwie pięć minut, ale każdy, kto kiedykolwiek doświadczył nudy sięgającej poziomu stratosfery, wie, jak długo może trwać każda z tych pięciu sześćdziesięciosekundowych porcji wieczności. Wskazówki zegara wiszącego obok tablicy posuwały się do przodu tak niemrawo, jakby miały już nigdy nie dobrnąć do celu, a jedyną względną atrakcję zapewniała bzycząca cicho gdzieś na szybie mucha. Uczniowie czwartej C kończyli pisać klasówkę z algebry. Właściwie wszyscy już ją napisali i teraz siedzieli śmiertelnie znudzeni, gapiąc się beznadziejnym, sennym wzrokiem to w swoją kartkę, to w bezlitosny zegar, to znów w okno, ewentualnie w jeszcze inny wybrany według uznania punkt wszechświata.

Keep Reading