Zamilkł na chwilę, jakby zbierał myśli. Zafascynowana filozoficzną nutą jego słów Iza analizowała je w skupieniu, szukając pomiędzy liniami ukrytego sensu, który odnosił się do jego własnego życia, a który Majk, w ten nieco pokrętny sposób, odsłaniał przed nią w trybie terapii. Jasnym było dla niej, że mówił o Werci… a jednocześnie o Ani… Jednak pomimo włożonego wysiłku, nie umiała połączyć wszystkich wątków jego rozważań w jedną spójną całość. Nadal coś jej w tym nie pasowało. Bo co miała znaczyć chociażby ta dzisiejsza manifestacja żalu po zdradzonych ideałach, skoro akurat Wercia była jedną z tych, z którymi je zdradzał?
Anabella – Rozdział XCIII (cz. 13)
Po wschodniej stronie nieba nie było jeszcze chmur, które nadal wisiały dość nieruchomo na południowym wschodzie, lecz błąkało się tam jedynie kilka jaśniejszych obłoczków. Jeden z nich odsłonił właśnie słabo jeszcze widoczny o tej porze księżyc… Pojawił się tam tak bardzo a propos, jakby sama Matka Natura chciała puścić do nich oko i nawiązać do wątku ich rozmowy. Dzisiejszy księżyc nie był jednak w pełni, lecz jego forma, bliżej nowiu, przypominała raczej szeroki sierp lub francuski rogalik. Iza znaczącym gestem wskazała go Majkowi.
Anabella – Rozdział XCIII (cz. 12)
– Tak, dokładnie tak – pokiwał głową. – To jest coś, co albo jest, albo go nie ma. Od tego wszystko się zaczyna i na tym się kończy, bez względu na to, co wydaje nam się, że czujemy. Bo uczucia potrafią zaślepić i jeżeli nie ma w nich twardego fundamentu, za jakiś czas może się okazać, że były tylko złudzeniem.
Anabella – Rozdział XCIII (cz. 11)
Iza nadal wpatrywała się w drobne białe płatki i żółty aksamitny środek kwiatu rumianku. Doskonale wiedziała, co miał na myśli Majk. Ona sama jeszcze kilka miesięcy temu byłaby najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, gdyby mogła znaleźć się na ówczesnym miejscu Sylwii – u boku Michała, jako jego narzeczona.
Anabella – Rozdział XCIII (cz. 10)
– I teraz chciałbym, żebyś wyobraziła sobie tę sytuację z obu punktów widzenia – mówił dalej Majk spokojnym, opanowanym głosem. – Zależy mi na pełnym oglądzie sprawy. Najpierw wyobraź sobie, że jesteś stroną obojętną, potem, że tą zaangażowaną. Kolejność zresztą nie ma znaczenia, podejdź do tego całościowo, okej?