[Recenzja] Jane Austen, „Duma i uprzedzenie” (ang. „Pride and Prejudice”)

Autor recenzji: Katarzyna Demańska

Dziś na moim recenzyjnym stole czeka pozycja z kanonu literatury anglojęzycznej – Duma i uprzedzenie. Ta najbardziej znana (obok może jeszcze Rozważnej i Romantycznej) powieść Jane Austen została wydana na samym początku XIX wieku (w roku 1813), co dzisiejszego czytelnika cofa w czasie o pełne 200 lat. Powieść w bardzo plastyczny sposób przedstawia obyczaje ówczesnego społeczeństwa angielskiego, skupiając się przede wszystkim na sferze bogatej arystokracji i nieco uboższej szlachty.

Jest to jednak w pierwszej kolejności romans podejmujący wątek „pierwszego wrażenia” w relacji damsko-męskiej (w pierwotnym założeniu Autorki powieść miała nosić właśnie taki tytuł: First impression), jego wpływu na postrzeganie drugiej osoby oraz trudnej drogi prowadzącej do zmiany owej wyjściowej opinii.

Ogromne znaczenie ma tutaj specyfika ówczesnych obyczajów, które zabraniały wyrażania emocji w towarzystwie, a w salonowej konwersacji nakazywały zachowanie bardzo ściśle określonych „manier” i zasad grzeczności bez względu na to, co myślało się o swoim rozmówcy – nawet jeśli nienawidziło się go do szpiku kości, należało zachowywać wobec niego pełną dystynkcji uprzejmość. W dzisiejszych czasach może się to wydać zabawne, a na pewno skrajnie pretensjonalne, ale panujący wówczas społeczny nakaz zachowania powściągliwości w wyrażaniu uczuć sprawiał, że nawet zbyt szeroki uśmiech mógł być postrzegany jako niewłaściwy i nieelegancki. Wyobraźmy sobie zatem, w jakich warunkach rozwijały się płomienne uczucia damsko-męskie – nagromadzone emocje, których nie wolno było jawnie wyrażać, musiały nieźle „kipieć pod pokrywką”!

Fabuła powieści dość klasycznie wpisuje się w kanon romansu – główni bohaterowie, Elisabeth Bennet (zdrobniale Lizzy, druga z pięciu córek właściciela majątku Longbourn) i Fitzwilliam Darcy (bogaty, dumny magnat posiadający pięć razy większy majątek Pemberley) z początku nie darzą się sympatią, lecz w nieunikniony sposób zakochują się w sobie pomimo tytułowej „dumy” oraz inaugurującego ich relację „uprzedzenia”. Zagmatwany splot wydarzeń oraz wewnętrzna przemiana uczuć obojga bohaterów prowadzi ich w naturalny sposób w stronę szczęśliwego zakończenia (o szczegółach można poczytać tutaj), choć w moim osobistym odczuciu, tam gdzie kończy się powieść, związek dwojga bohaterów dopiero się zaczyna… Kilka zdań epilogu, które wskazują na nietypową jak na tamte czasy „partnerską” relację państwa Darcy, warte byłyby dłuższego rozwinięcia. Tego oczywiście już się niestety nie doczekamy, jednak od czego – jako czytelnicy – mamy wyobraźnię?

Ważnym elementem fabuły jest wątek związany z majoratem, jakim objęty jest majątek pana Benneta, ojca Elisabeth i jej czterech sióstr – brak męskiego potomka oznacza bowiem przeniesienie majątku na mężczyznę z innej linii rodziny. Stawia to pięć córek pana Benneta w trudnym położeniu – ojciec nie może zapewnić im dużego posagu, a jedyną ich szansą na bezpieczne życie (od strony finansowej) jest korzystne wyjście za mąż. Okoliczność ta każe patrzeć nieco inaczej, niż patrzylibyśmy dziś, na relacje międzyludzkie, w których poryw serca często musiał zostać podporządkowany rozsądkowi i dobru rodziny. Tym większym szaleństwem wydaje się działanie Elisabeth, która – kierując się uczuciami – odrzuca niespodziewane oświadczyny bogatego lecz nielubianego pana Darcy. Dopiero kiedy opada zasłona pozorów, możliwa staje się stopniowa przemiana jej serca prowadząca ku szczęściu, jakie w tamtych czasach było poza zasięgiem wielu kobiet (i mężczyzn!), a które wynikało z tego, co dziś wydaje się (chyba) oczywiste – z małżeństwa z miłości.

Co powiem o tej powieści? To, że zdecydowanie warto ją przeczytać, gdyż jest to nie tylko romans, ale też bardzo ciekawe studium społeczno-obyczajowe, a choć dotyczy społeczeństwa angielskiego, pozwala wykształcić sobie ogólniejsze pojęcie na temat obyczajowości „salonowej” tamtych czasów. Jane Austen pisze bardzo dobrym, dość oszczędnym, ale zarazem wymownym stylem, który mnie osobiście bardzo się podoba, szczególnie u pisarki z przełomu XVIII i XIX wieku. Sam wątek romansowy również jest poprowadzony bardzo umiejętnie (punktem kulminacyjnym są zaskakujące oświadczyny pana Darcy’ego, który – jak się okazuje – pomimo swego butnego zachowania po cichu zakochał się w Elisabeth) i działa na wyobraźnię oraz emocje Czytelnika, co w przypadku romansu wydaje się aspektem nie do przecenienia.

Na koniec dopowiem, że Duma i uprzedzenie doczekała się kilku ekranizacji, z których najbardziej znaną (i w moim przekonaniu najlepszą) jest 5-odcinkowy miniserial telewizyjny z roku 1995 zrealizowany przez BBC ze znakomicie dobraną do roli Elisabeth Jennifer Ehle i fenomenalnym Colinem Firthem w roli pana Darcy’ego. Film jest o tyle wartościowy, że odmalowuje w pięknie zaaranżowanych obrazach nie tylko historię miłosną, ale również obyczajowość i „ducha” epoki, którą tak plastycznie opisała w swej powieści Jane Austen. Dlatego kto nie widział tego filmu – powinien go zobaczyć, kto zaś nie zdecyduje się go obejrzeć… cóż, niech żałuje.

Źródło: unsplash.com

Inne recenzje:  Czytelnia


Dodaj komentarz