Jak powinno wyglądać zakończenie powieści? Czy aby spełnić swoją rolę, powinno szokować, wzruszać, czy raczej „pokrzepiać serca”? Otóż w poradnikach dla piszących niejednokrotnie spotykamy się z twierdzeniem, że zakończenie opowiedzianej historii musi być satysfakcjonujące dla Czytelnika. To wydaje się oczywiste, ale… zaraz, zaraz… satysfakcjonujące – czyli jakie? Dziś kilka krótkich uwag na ten temat.
Zakończenie tragiczne czy happy end?
Zakończenia opowieści są różne, tak jak różne są gusta i oczekiwania Czytelników. Jedni lubią historie ze szczęśliwym finałem, inni z kolei preferują zakończenie tragiczne, uznając happy end za kicz, szmirę i brak artyzmu. Na pewno mocnym akcentem jest zakończenie zaskakujące, a nawet szokujące – często tak się zdarza w kryminałach (zacytuję tu chociażby Dziesięciu murzynków Agaty Christie czy Żelazny wóz Steina Rivertona), choć oczywiście nie tylko (pamiętacie zakończenie Roku 1984 George’a Orwella?). Są też tacy, którym podoba się rozwiązanie historii w duchu absurdu (lub pozornego absurdu, np. groteski – jak choćby finał Ferdydurke Witolda Gombrowicza), a jeśli autor planuje kontynuację historii, dobrze sprawdza się zakończenie otwarte, czyli niezamykanie niektórych wątków lub w ostatniej chwili wprowadzenie nowych (tak są często konstruowane sagi i cykle powieści przygodowych lub obyczajowych).
Czasami trudno wyobrazić sobie, aby dana książka mogła mieć inne zakończenie niż to, które przeczytaliśmy, czasami zaś widzielibyśmy je zupełnie inaczej niż zaproponował autor. No bo czy ta Stefcia Rudecka z Trędowatej naprawdę musiała umrzeć? Czy ten Rhett z Przeminęło z wiatrem nie mógł się jeszcze ostatni raz przełamać i jednak zostać ze Scarlett? Owszem, tak niestety musiało być, bo takie były założenia powieści – wymagała tego spójność, artyzm, koncepcja… Ale Czytelnik i tak tupie nóżką i woła: „ale ja chcę, żeby to się skończyło inaczej!” A co, wolno mu! I jest to zupełnie normalne, bo każdy ma prawo mieć własne preferencje co do losów bohaterów.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że nie ma jednej recepty na tzw. „dobre” zakończenie, gdyż wszystkie formuły mają swoich zwolenników. Istnieje jednak warunek, który obowiązuje w każdym przypadku: zakończenie historii ma być zadowalające. Może się Czytelnikowi subiektywnie nie podobać, ale ma go obiektywnie satysfakcjonować od strony struktury i logiki akcji. Co to znaczy?
Zaspokojenie ciekawości Czytelnika
Otóż chodzi przede wszystkim o to, by zakończenie historii zaspokoiło ciekawość Czytelnika. I to zarówno w kwestii samego rozwiązania akcji, jak i odnośnie do dalszych losów postaci. Niekoniecznie musi on dostać do ręki wszystkie dane, część może być pozostawiona w domyśle – to oczywiste. Jednak w zakończeniu czytanej historii Czytelnik musi uzupełnić swoją wiedzę o kluczowe informacje, odnaleźć odpowiedź na pytania, które stawia sobie w trakcie lektury, tym bardziej, że często robi to w sposób mniej lub bardziej zaprogramowany przez autora.
Jak to działa?
Prosto. Jeśli w powieści jest tajemnica – Czytelnik na koniec musi poznać jej rozwiązanie, a przynajmniej otrzymać wystarczające wskazówki do tego, by się go domyślić. Jeśli w centrum akcji jest konflikt, to albo musi się on zakończyć (pozytywnie lub negatywnie dla bohatera), albo przynajmniej ewoluować, zmienić się zgodnie z logiką przemiany postaci. Jeśli powieść zawiera wątek miłosny, powinien on zostać zamknięty, nieważne, w jaki sposób (może to być motyw „i żyli długo i szczęśliwie”, może być też rozstanie, śmierć, co kto woli), byle Czytelnik wiedział, co się z bohaterami stało i jaki finał miała ich wzajemna relacja.
(Nie)dopowiadanie
Bez względu na to, jaką formułę i gatunek powieści lubi Czytelnik, jedno jest pewne – nie lubi on niedbale urwanych, bałaganiarsko niedokończonych wątków. I tu piszący historię musi się bardzo pilnować. Częstym błędem autora jest to, że mając w głowie całą swoją historię, „zapomina” podzielić się pewnymi jej kluczowymi elementami z Czytelnikiem, uznając, że „to przecież oczywiste”. Wcale nie takie oczywiste. Wiadomo, że nie chodzi o wyręczanie Czytelnika w myśleniu, trzeba zaufać jego inteligencji i intuicji, pewne rzeczy można pozostawić w niedopowiedzeniu… Jednak jeśli tych niedopowiedzeń jest za dużo, Czytelnik zaczyna się gubić i irytować, szczególnie, gdy lektura jest już zakończona, a on nadal nie dostał satysfakcjonującej odpowiedzi na nurtujące go pytania.
Jak to? – powie ktoś. – Przecież niedopowiedzenie to szczyt artyzmu… Owszem, tak bywa, ale jest to możliwe tylko pod warunkiem, że autor zapewni Czytelnikowi odpowiednią ilość przesłanek do własnej interpretacji. W przeciwnym razie ów „artyzm” staje się zwyczajnym partactwem i niechlujstwem.
Zakończenie a kulminacja akcji
Nasuwa się jeszcze jedno ciekawe pytanie. Czy zakończenie powinno być skorelowane z momentem kulminacyjnym akcji? Oczywiście, że może tak być, choć nie jest to konieczne. Faktem jest, że kulminacja może nastąpić w ostatniej chwili, nawet w ostatnim akapicie, a wtedy finał akcji mocno zyskuje na dynamice i atrakcyjności. Jednak równie dobrze wydarzenia, które są kluczowe dla rozwiązania akcji, mogą się pojawić dużo wcześniej – w takim przypadku kolejne wątki zamykają się spokojnie i powoli na przestrzeni dalszych stron czy dziesiątek stron, czasami nawet po śmierci głównego bohatera.
Tempo zakończenia powieści, podobnie jak jego formuła, nie ma zatem większego znaczenia z punktu widzenia satysfakcji Czytelnika – grunt, by w finale posiadał on odpowiedni pakiet informacji. By mógł w taki czy inny sposób zamknąć sobie w głowie przeczytaną historię. By miał poczucie, że postrzega ją w całości. I przede wszystkim – by nie poczuł się potraktowany niepoważnie.

Powiązane wpisy:
Kilka (luźnych) uwag o opisach w powieści
Konstrukcja fabuły w powieści (cz. 1) – podstawowe założenia
Konstrukcja fabuły w powieści (cz. 2) – zawiązanie akcji
Konstrukcja fabuły w powieści (cz. 3) – akcja, wątki, czas
Konstrukcja fabuły w powieści (cz. 4) – rozwiązanie akcji
Anty-pisanie, czyli słów kilka o cięciu tekstu
O pisaniu „love story” – garść subiektywnych uwag
5 ważnych pytań, na które musisz sobie odpowiedzieć, zanim zaczniesz pisać powieść
Inne wpisy z kategorii Warsztat pisarza