Wiosna za progiem

Czas leci jak szalony, co każdy z nas może w dowolnym momencie sprawdzić na własnej skórze, a najwyraźniej czujemy to przy okazji nawracających cyklicznie zdarzeń. To już trzecia wiosna na moim blogu… I mimo że jest to jednocześnie druga wiosna w pandemii, której końca nie widać, jest to dla mnie mały powód do radości, bo jak nie cieszyć się z kolejnego pomyślnie zamkniętego cyklu pracy nad czymś, co się lubi?

Co prawda wiosny póki co nie widać zbytnio w terenie, ale astronomicznie jest z nami już od wczoraj. I chociaż daleko jeszcze do jej pełnego rozkwitu, a za oknem, w myśl przysłowia w marcu jak w garncu potrafi czasem jeszcze pojawić się śnieg, i tak można dostrzec, że jest już za progiem – czy to w wyżej świecącym słońcu, czy to w wydłużających się dniach, czy też w najbardziej symptomatycznej obecności przebiśniegów, które u mnie w ogródku nieśmiało wychylają się spod ziemi. To znak, że do wiosennej aury i ekspansji budzącej się przyrody już naprawdę niedaleko!

Moje przebiśniegi – zdjęcie zrobione telefonem : )

Mamy już koniec marca, a chociaż nawet w kwietniu zima może jeszcze „straszyć”, wiosenna aura i tak niebawem zawita do nas na stałe. Jednak, jak wspomniałam, jest to już druga „pandemiczna” wiosna, znów naznaczona lockdownem i niepewnością jutra, dlatego wszystkim moim Czytelnikom życzę dużo zdrowia i wytrwałości w nadziei, że następna wiosna będzie już spokojniejsza i pozwoli wreszcie poczuć, że świat wraca do normalności. Musimy jakoś wytrwać, oby już niedługo!

Źródło: pixabay.com

Powiązane wpisy:

Wiosna!

Wiosenne przebudzenie

I znów wiosna 🙂

Inne wpisy z kategorii Ogólne


Dodaj komentarz